Lat temu wiele pierwszy raz to zobaczyłem, usłyszałem. Było to w telewizorni polskiej. Jedynej słusznej wtedy. I pomyślałem, co za komercha! Ci kolesie muszą mieć niezły układ, że grają ich w telewizorze. Przecież wtedy nic takiego się nie grało. Jak oni to zrobili? Kto przeoczył? Kto zawalił?
A potem ta pieśń zaczęła za mną łazić. Strasznie łaziła za mną. Tak strasznie, że aż kupiłem płytę, która KULT się po prostu nazywała. To był „czarny krążek”! I wiecie co najciekawsze? Kupiłem płytę, chociaż … nie miałem jej na czym odtwarzać. Po prostu kupiłem, bo chciałem ją mieć!
A gramofon dostałem znacznie później od moich rodziców. I pewnie nigdy porządnie im za to nie podziękowałem.
Z Kultem było już tak, że potem wkręciłem się bardziej i tak mi zostało. I dzisiaj mój zestaw kawałków na iPod’a pod hasłem Na rower zaczyna się od Piosenki Młodych Wioślarzy.