Kobiecy ton

Galeriowe lansowanie

Dziś poszłam sobie na zakupy i tradycyjnie…. Ale oki, zacznę od początku. Jestem taka sobie dość drobna kobietka (dziewczynka w zależności kto ocenia ;) i z założenia nie wyglądam na dorobkiewicza. I właśnie dlatego, że nie mam kompleksów z tym związanych stać mnie na pójście na zakupy ubranej schludnie, ale bardzo przeciętnie…(bez różowej gumeczki).

Jednak dość często ten komfort wyskoczenia do galerii w byle czym … kosztuje mnie zetknięciem ze sprzedawcą, który z góry zakłada, że jestem „japatrzem” (japatrzem – osoba która patrzy, ogląda, zawraca głowę, nie kupuje, w angielskim występuje jako windowshopper). Takie traktowanie doprowadza mnie do szału. I dziś też  wyskoczyłam po jeansy, no zwykła sprawa jutro wyjeżdżam coś na pupkę muszę założyć. Wchodzę do PEPE, bo lubię ten sklep, czasem coś stamtąd sobie zapodam. Proszę Pana sprzedawcę (oczywiście ma klipsy na uszach, a ja cóż zapomniałam kolczyków, poza tym czy on odróżnia cyrkonie od brylantów, spec wielki od oceny) o spodnie, zwykłe proste i tyle, dość rozsądnie cieniowane żebym się dobrze czuła. Najpierw na mnie popatrzył, bo grzecznie czekałam, aż znajdzie dla mnie czas i odejdzie od Pani, która wybiera zawzięcie sobie pasek… i udało się. No to nawijam o tych spodniach, a On z miną  taką sobie mi podaje jakieś. Pytam o inny kolor a On do mnie że są, ale nie przecenione (czy ja do tego idioty mówiałam, że chcę przecenione?!). Grzecznie mówię, że bym chciała zobaczyć. Dostaję partie ok. 4 sztuk, wchodzę do przymierzalni. Mierzę. Fasony takie, że jedne muszę mieć 25 a drugie 27, więc patrzy na mnie dziwnie. Mówi, że te są, tych nie ma i tyle. Nie raczył podejść zapytać, stałam jak cioł i czekałam na niego. Ale byłam zawzięta, bo ja naprawdę je potrzebuje na jutro!!!! Dobra coś wybrałam, więc podchodzę i pytam czy w razie czego mogę oddać (chciałam zapytać męża też o zdanie, który ze mną nie poszedł bo uznał, że … się źle ubrałam ;) Sprzedawca mi tłumaczy, że nie można, bo coś tam i coś tam, i pierdu pierdu. W końcu mówię, że oki, to te i te proszę. A On … zdębiał i nagle zrobił się miły. Aż do bólu miły.  Myślę sobie teraz to się ugryź. A pewnie mógł mi coś jeszcze sprzedać, a tak to kupiłam i wyszłam. Już wiem, że teraz będę chodzić do drugiego PEPE, bo skoro Pana tak bardzo męczy obsługa klienta i wali go sprzedaż (a podobno kryzys jest i trzeba każdą szansę łapać) a tam nawet nie będę wchodzić. Bo nie. Taka jestem fajna ;) 

Nie rozumiem czy naprawdę wyjście na zakupy ma powodować, że muszę się ładnie ubrać żeby mnie traktować jako poważnego klienta… Wydaje mi się, że sprzedawcy powinni taką szkołę dostać na pierwszym cichym kliencie!!! To oczywiste, że ludzie którzy przez cały dzień w miarę muszą wyglądać, naprawdę chętnie idą na luzie na zakupy. To w końcu ma być jakaś przyjemność! Apeluje do wszystkich sprzedających, kochani nie oceniajcie tak idiotycznie, bo to Wy będziecie stratni! To w ogóle nie polega na tym żeby nie dostosować stroju do okazji, ale to tylko zakupy, nie muszę ich robić w makijażu i w brokacie, a galeria handlowa to nie teatr!

Be Sociable, Share!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.