Świat wokół mnie

Drink, mieszany nie wstrząśnięty

W życiu większości z nas zdarza się taki wieczór, gdy muszą sobie zrobić drinka. Taki wieczór z reguły nadchodzi zniecka, z reguły poprzedza go dosyć napakowany emocjami dzień. Tak właśnie dzisiaj było u mnie. Dzień był dziwny, bo z jednej strony czułem się wyluzowany, a z drugiej gdzieś tam w głębi gnieździł sobie gniazdko stres.

Do tego doszło jeszcze poczucie obciążenia. Obciążenia tym, że od jakiegoś czasu już wiesz coś ważnego. I wiesz, że wie o tym tylko parę osób. Ale nie możesz o tym porozmawiać ani z nimi, ani z nikim innym. Po prostu ktoś w zaufaniu, z szacunku do Ciebie, z tego powodu, że chce być fair, powiedział Ci coś nim stanie się to oficjalną wiadomością. Tak nie można robić ludziom, kurna męczą się potem. Z drugiej strony to fajnie, bo takie indywidualne potraktowanie. I tak źle, i tak nie dobrze :)

Ale wracajmy do wieczora. Właśnie chwilę temu dopadła mnie potrzeba drinka. I okazało się, że nie ma szansy na zaspokojenie potrzeby. Nie ma szansy na drinka, bo raczej nie kolekcjonuje alkoholu, a ostatnia Żołądkowa Gorzka już dawno wyparowała. A nawet jak by była, to nie miałaby pary. Dokładnie nie miałaby toniku do pary. Bowiem jakiś czas temu połączyłem ich ze sobą. Moim zdaniem tworzą rewelacyjny duet. Myślę, że w Tańcu z Gwiazdami mogliby zająć I pierwsze w głosowaniu SMSowym.

Pozwoliłem sobie na odrobinę egocentryzmu i nazwałem ten drink Jestem Blogerem. A oto mój przepis:
– lód, najlepiej kruszony, albo nawet zmiksowany
– 1 część Żołądkowej Gorzkej
– 2 części tonicu,
– parę kropel lub plasterek limonki
Podajemy w szkle typu „musztardówka” lub „szklanka do wody gazowej z saturatora” [kto pamięta ten wie, ma te wspomnienia]. Polecam na każdą okazję. Bardzo dobre jako starter, ale również na dłuższe rozmowy. Już wielu moich znajomych się przekonało.

Jednak dzisiaj ani Żołądkowej, ani tonicu nawet na lekarstwo. Rzuciłem okiem do barku i znalazłem 3 letnią … grappe.
Ohydztwo. Na samą myśl kubki smakowe zamykają się w sobie. Ale Polak potrafi i oto stworzyłem coś co nazwałem „Crazy Italian”.
A robi się go tak:
– lód najlepiej kruszony
– sok malinowy gęsty – tak łyżka stołowa
– grappa (ok. 50 ml)
– woda gazowana (ok. 30 ml)
Całość wymieszać. Pozostawić na jakieś 5 minut (żeby się oswoić z myślą, że będzie się piło grappe :)

Słuchajcie. Całość daje radę. Nie żeby od razu na liście top 10 drinków, ale można dać znajomym. Jednak prawdą jest, że potrzeba matką wynalazków.

Be Sociable, Share!

2 thoughts on “Drink, mieszany nie wstrząśnięty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.