Kolejna seria fotek z mojej wizyty :) w Peru. Nie miałem tak fajnie jak premier, ale narzekać nie mogę. Tym bardziej, że potem nie musiałem tłumaczyć we wszelkiego rodzaju mediach, po jakiego grzmota tam byłem.
Wrzuciłem tu już fotki lalek z pewnego hotelu, odważony postem na temat polowania z obiektywem na Obcych zaprezentowałem kilka zdjęć ludzi Peru. Teraz nadszedł czas na kolejne zdjęcia.
Foty zrobione zostały w Limie, Juliace – to górnicze miasto w Andach zrobiło na mnie przygnębiające wrażenie. Kiedy widziałem okolice z samolotu to miałem wrażenie, że spokojnie można tam kręcić filmy s-f klasy B. Takie, gdzie akcja rozgrywa się w kopalnich na obcych planetach – koloniach karnych. Mam nadzieję, że uda mi się w końcu zrobić porządek z video z tej podróży, bo wtedy będzie można to zobaczyć.
Foty robione były też w trakcie rejsu po jeziorze Titicaca – najwyżej położonym żeglownym jeziorze dla dużych statków. Jedną z atrakcji rejsu jest zwiedzanie tzw. pływających wysp Uros. Wyspy te są skonstruowane z drzewa totora (trzcinopodobna trawa porasta mielizny całego Titicaca). Z drzewa totora budują także łodzie i domy. Lud UROS – osiadł na tych wyspach dawno temu. Ich życie to teraz bardziej sposób na zarabianie pieniędzy. Żyją z obsługi imprez, sprzedaży swoich wyrobów i innych „oryginalnych pamiątek z Peru” :-) Na wyspy dotarły już zdobycze cywilizacji. Dzięki panelom słonecznym mieszkańcy mają prąd, Sponsorował to prezydent Fujimori za swojej kadencji – jakieś 48 paneli słonecznych – nim dał nogę z Peru, gdy wyszły na jaw jego przekręty.
W trakcie rejsu po jeziorze trafiamy też na wyspę Taquile. Wyspa ta słynie z tego, że tutejsi Panowie realizują się artystycznie robótkami ręcznymi. A dokładnie robią czapki, szaliki, poncha na drutach. Tacy są. I jeszcze sobie nieźle za to każą płacić.
C.D.B.N.