Jestem sobie na wczasach w tych nadmorskich lasach. Tak sobie jestem krótko i już naszły mnie refleksje różne. W szczególności naszły mnie te, które dotyczą zjawiska, które nazwałbym „Polak/Polka wczasowa”. Wg mnie tą dosyć dużą grupę można rozpoznać po pewnych wspólnych pytaniach i znakach szczególnych.
A oto one:
1. „no to co pijemy” – wygląda, że w tzw. wolnym czasie mamy duże zapotrzebowanie na spożywanie alkoholu. Postawiłbym wręcz twierdzenie, że bez alkoholu wczasy byłyby nieważne;
2. „facet sandałowy” – panowie na wczasach luzują, odpuszczają sobie golenie, wyciągają t-shirty, wkładają różne mniej lub bardziej dziwne czapki, noszą spodnie 3/4 i niestety …sandały (klapki) i skarpetki – i tak już jest lepiej niż rok temu, ale nadal jest to stado liczne czyli panowie obnoszący w ten super aseksualny sposób. Z reguły skarpety są białe a sandałki skórzane lub skórzano-podobne,
aczkolwiek zauważyłem czarne skarpetki z „łyżwą” i klapki basenowo-kąpielowe także z „łyżwą”.
3. „panie stoją na wysokości” – bez względu na to czy będą zamieszkiwać w super hotelu, pensjonacie czy też na polu namiotowym posiadają w zestawie obowiązkowym buty … na obcasie! I gdyby to jeszcze były tzw. sandałki na obcasie, ale to dosyć często są szpilki w wersji wieczorowej. Szczególnie interesująco wygląda to, gdy wybierają się na plażę. Kochane Panie miejcie na uwadze, że piasek może tego nie lubić i wcale nie będzie tak seksi, jak byście chciały być.
4. „gdzie idziemy jeść” – obserwując przemieszczające się grupy odnoszę wrażenie, że poszukiwanie odpowiedzi na to pytanie zajmuje średnio pół dnia. Jeżeli takie pytanie padnie przynajmniej dwa razy w ciągu dnia, to jakoś ten dzień minie (szczególnie, gdy pogoda nie sprzyja plażowaniu) aż do pytania „no to co pijemy”.
5. „no to co robimy” – standardowe pytanie, które się pojawia, gdy poradzono sobie już z odpowiedzią na pytanie „gdzie idziemy jeść” i jeszcze nie całkiem jest czas na kolejne pytanie z pkt. 1. Z reguły można zaobserwować, że pytanie może być powodem następujących zjawisk: „szybki wyrzut szeptem i pod nosem słów ogólnie uznanych za obraźliwe” ze strony panów oraz „spojrzenie, które winno zamrozić Bałtyk, a na pewno spowodować czasową niedyspozycję u panów ” ze strony pań.
Teraz ja muszę sobie poradzić z pytaniami i znaleźć na nie odpowiedzi, bo z sandałami już dawno sobie poradziłem, po prostu ich nie lubię. A jak tam u Was?