Od jakiego czasu zauważam wokół siebie duży szum wokół pewnej akcji. Samej w sobie prezentującej ciekawą ideę. Szczególnie dla mnie, jako użytkownika dróg. Dróg, które przemierzam autem, rowerem, może niedługo czymś innym.
Akcja „Tiry na tory”, bo o niej mowa, jest w pewien sposób pożyteczna. Zwraca uwagę na pewne ważne sprawy, takie jak nasze bezpieczeństwo, komfort jazdy, W akcji zastosowano „twarde” argumenty, takie jak ten „Jeden 40-tonowy TIR w ciągu 3 sekund rozjeżdża drogę jak 163 840 samochodów osobowych, w tym samym czasie”. Robi wrażenie? Na pewno robi.
Kolejnym dobrym elementem akcji są „historie prawdziwe”. Sam jestem w stanie opowiedzieć kilka, jak to TIR wymusił na mnie zjazd na pobocze, wypchnął mnie z drogi na zakręcie, o mało co nie zaparkował w moim aucie, bo kierowca się zgapił. O TIRach skutecznie korkujących Wrocław, przeciskających się wąskim ulicami. O nagminnych sytuacjach nagłej decyzji o wyprzedzaniu TIRa przez Tira i sprawianiu zagrożenia, już nie wspominam. To wszystko powoduje, że sam bym się pozbył chętnie TIRów z dróg.
Idea „przeniesienia” TIRów na tory podoba mi się. Jednak nie podoba mi się ta akcja, gdyż w mojej opinii jest to akcja dla akcji. Aby można było przenieść te TIRy na tory, to w moim zdaniem konieczne są miliardowe inwestycje. Potrzebne jest przygotowywanie odpowiednich stacji przeładunkowych, odpowiednich platform do ich przewozu i przede wszystkim torów. Dostępnych torów dla przewoźników kolejowych, a nie tylko dla PKP. To podstawa. Tu też musi być konkurencja. Inaczej okaże się, że kasę zgarnia jeden gracz a kto za to zapłaci? Pan, pani zapłaci.
Zresztą jak patrzę na tą ideę, to uważam, że w dużej mierze, to szkoda pakować TIRy, w rozumieniu ciągnik siodłowy z naczepą, na pociąg. Wystarczy popracować na siecią kolejową w naszym kraju i ustalić główne punkty, w których kontener z TIRa byłby wsadzony na pociąg lub wyładowywany. I do miejsca przeznaczenia przewieziony innym TIRem. Zresztą to pokazują sami organizatorzy akcji w serwisie, w zakładce „TIRy po włosku”. W Polsce też już kilka takich punktów.
Organizatorzy podają też przykład Szwajcarii, gdzie jest wybór albo platforma kolejowa, albo autostrada. Przy czym podane jest, że za przejazd autostradą jest wysoka opłata, brak natomiast informacji ile kosztuje opcja „na torach”. Dodatkowo można przeczytać, że dzięki temu Szwajcaria ma przychodów w wysokości 8 miliardów złotych, Tylko brak ważnej informacji jak dzieli się ta kasa, ile jest z „torów” a ile z autostrad.
Do tego trzeba wieźć pod uwagę, że ostatecznie i tak ten przychód „robi się” z kieszeni zwykłego śmiertelnika, który zapłaci więcej za mleko, owoce, telewizor, itp. W przyrodzie nic nie ginie, zmienia tylko postać lub właściciela
Podsumowując: fajna akcja, tylko efekt będzie nijaki, bo na razie te tory donikąd prowadzą.